Redukcja połączeń lekiem na powiększający się kryzys na rynku przewozu morskiego
Kondycja na transportowych rynkach od pewnego czasu jest rzeczywiście ciężka. Kilka nakładających się wzajemnie czynników spowodowało, że aktualne wysokości stawek za przewóz kontenerów kształtują się na prawie samym dnie, i niewiele może wskazywać w najbliższych tygodniach na to, aby coś się zmieniło. Aktualnie średni poziom cen za jednostkę kontenerową między Azją a Europą utrzymuje się na poziomie 257 dolarów~ za kontener, kiedy zaledwie kilkanaście miesięcy temu było to kilka razy więcej. Niepokoić także może wielkość tych obniżek, przykładowo w w ciągu ostatniego tygodnia było to aż 23 procent w nawiązaniu do poprzedniego. Z całą pewnością pozytywnie na polepszenie całej sytuacji nie będzie wpływać oddanie do użytkowania kolejnych kilku megakontenerowców, jakich produkcja ruszała w chwili, kiedy na rynku była dobra koniunktura. Zdecydowana większość z tej grupy statków jest prawie gotowa do zwodowania, ich pojawienie się na wodach jeszcze bardziej skomplikuje trudną sytuację w całej branży. Szczęśliwym trafem armatorzy zauważają wszystkie problemy i wykorzystując różne działania pragną w jakiś sposób uzdrowić sytuację.
Jednym z częściej używanych pomysłów ratowania ciężkiej sytuacji będzie redukcja nierentowych tras. W poprzednim roku zostało ich odwołanych 230, między innymi na szlakach pomiędzy Europą Północną a Azją. Eksperci prognozują, że obecnie nastąpić powinny jeszcze bardziej stanowcze zmiany, żeby chociaż trochę opanować to co się dzieje na rynkach. Jak widać po statystykach, anulowane rejsy to było prawie osiem procent całościowego tonażu, jaki był przewożony morzem, i wynosiły ogółem ponad dziewięćset tysięcy jednostek. Zdecydowanie najwięcej, bo po blisko trzysta tysięcy zredukowały alianse G6 oraz O3, nieco mniej kolejni dwaj liczący się gracze, to znaczy 2M i CKYHE. Przedstawione powyżej działania miały też duży wpływ na poziom wypełnienia jednostek. W poprzednim roku średni poziom wynosił 87 %, i wynosiło to około sześciu procent mniej, niż kolejny rok w tył. Ale bez podjęcia radykalnych działań wszystkie te wskaźniki mogłyby być jeszcze niższe, tak więc choć minimalnie ratują one sytuację. Armatorzy zaczynają również szukać innych metod na wyjaśnienie sytuacji, między innymi kierując statki wzdłuż Afryki a nie Kanałem Sueskim.